czwartek, 25 maja 2017

Dzień Matki

.. czyli krótko o tym,  jak bycie córką zdefiniowało mnie jako matkę 



Kiedy byłam mała zawsze myślałam, że moje mama nigdy taka nie była. No bo jak to? Mama,  która wie wszystko, umie wszystko i jest taka dorosła była kiedyś małą dziewczynką? Nie mieściło mi się to w głowie. Wtedy nie było dla mnie żadnego bardziej wiarygodnego źródła wiedzy. Od zadania domowego, przez pytania natury egzystencjalnej aż po porady damsko-męskie, bo byłam strasznie kochliwym dzieckiem. Pamiętam, że zawsze kiedy miałyśmy jakiś problem, ktoś nam dokuczal w szkole albo dałyśmy się wciągnąć kolegom w jakąś bezsensowną dyskusję,  mama mówiła "trzeba było powiedzieć "coś tam"" i zazwyczaj była to tak trafna i cięte riposta, że żal nam było że tego wcześniej nie wymyśliłyśmy. Ale wtedy już było za późno. Zawsze się zastanawiałam, czy kiedyś dojdę do takiej wprawy jak ona i na poczekaniu będę umiała zagiąć tak mojego "przeciwnika". Mama zawsze miała "supermoce".
Potem przyszedł czas dojrzewania.. TRUDNY! Myślę że tak samo dla mnie jak i dla niej. Z tamtego okresu pamiętam najbardziej jak, jeśli już bardzo się złościłyśmy i w końcu powiedziałam parę słów za dużo,  ona ze łzami w oczach odpowiadała "Ja Cię 9 miesięcy pod sercem nosiłam, a Ty mi teraz robisz taką przykrość". Wtedy tego nienawidziłam i złościło mnie to jak nie wiem co. W myślach mówiłam "i znów to samo, próbuje mnie wziąć pod wlos".. dopiero teraz to rozumiem, kiedy i ja 9 miesięcy nosiłam pod sercem drugie życie. Teraz jej słowa bolą mnie jeszcze bardziej, bo wiem jak to jest drżeć o czyjeś zdowie, życie, przyszłość, każdego dnia, każdej godziny. Pomijam już trudy ciąży i porodu, bo to nic w porównaniu właśnie z tym strachem.

Każdego dnia patrząc na Anię i czując ruchy w moim brzuchu, myślę o mojej mamie. Kiedy jestem zmęczona, zła, dziękuję jej za to czego dokonała. Teraz wiem ile ją to kosztowało,  żeby każda z nas mogła być tam gdzie jest teraz. Żebyśmy mogły stać się właśnie takimi ludźmi jakimi jesteśmy (na spółę z tatą oczywiście :P) ale nie oszukujmy się- to ona zdefiniowała nas jako kobiety, przyszłe i obecne matki. Ona nauczyła mnie kochać bezgranicznie, dawać szansę nie tylko ludziom ale i każdemu dniu stać się wspaniałym. Pokazała mi jak oddać całego siebie osobom, które się kocha. I nie znaczy to "poświęcić sie" w taki sposób, że nic z Ciebie nie zostanie, ale tak, że będzie Cię coraz więcej i więcej właśnie przez nich i dla nich. Bo, jak mawia, "smutek dzielony na dwije to tylko połowa smutku, a radość dzielona na dwoje to podwójna radość. "

To właśnie Ona, moja Mama :) jestem dumna, że jestem jej córką!








A MA NAS TRZY!

3 komentarze: