poniedziałek, 19 września 2016

Ooo.. co to? Tak! To moje rączki..

..czyli wspólnie spędzony trzeci miesiąc


50 babci

 Cóż to była za impreza.. ale od początku. Najpierw podróż, która ubiegła nam w ciszy i spokoju :) Ania razem z Inką spały na tylnej kanapie, a my w końcu mieliśmy czas żeby pobyć tylko we dwoje. Lubię podróżować z moim mężem. Z racji, że do każdych rodziców mamy kawałek w jedną bądź drugą stronę, a do niedawna we Wrocławiu nie mieliśmy żadnej rodziny, dużo czasu spędzaliśmy w samochodzie i nie było to złe. Wiadomo, życie pędzi czasem z zawrotną prędkością, a tu przydarzała się okazja do spędzenia ze sobą i tylko sobą kilku godzin, obgadania bieżących spraw, zrobienia planów na przyszłość bliższą bądź dalszą. Na szczęście, od kiedy mamy dziecko, praktycznie nic się nie zmieniło (w trakcie podróży oczywiście), bo jeśli chodzi o pakowanie, to już całkiem inna historia. Powiem tylko, że kiedy zmienialiśmy samochód, jak zobaczyłam rozmiary naszego bagażnika, stwierdziłam, że z łatwością można by spakować tam pół domu.. hmm.. życie to bardzo szybko zweryfikowało i okazało się, że mieścimy się na styk.
W domu (u rodziców) oczywiście nie małe zamieszanie, bo trzeba zrobić imprezkę na ponad 20 osób :) Na szczęście w kupie siła i daliśmy sobie radę. Ania też była bardzo grzeczna, choć pierwszego dnia troszkę dała nam popalić pierwszy raz, co nas odwiodło od planu zabrania jej na wesele na mazury. Była niespokojna, nie mogła się wyciszyć i zasnąć, co skutkowało marudzeniem i płaczem. Znalazł się na nią sposób w postaci chusty i tak przyklejone do siebie przetrwałyśmy dzień pierwszy, a potem było już tylko lepiej.
Całą imprezkę skradła jubilatce :) Miałam super czas, bo wszyscy chcieli ją nosić, a synowie moich kuzynek (najstarszy z 10 lat, najmłodszy koło 3) przejęli wózek i nianię i Anka z głowy :P Nasza córa zaskoczyła wszystkich , bo towarzyszyła ostatnim gościom, a później grzecznie poszła spać. Bałam się, że może się przez to rozregulować, ale nic takiego się nie stało.

Katar

Dopadła nas pod sam koniec tego miesiąca. Niby nic strasznego, a jednak takiej swojej reakcji się nie spodziewałam. Pisałam o tym wcześniej, więc nie będę się powtarzać, daję odnośnik na górze :) Miłej lektury..

Zauważa zabawki

Powolutku coś zaczęło się dziać chyba w tej małej, niepozornej główce. Zaczynały ją intrygować przesuwające się przedmioty. Do tej pory bardzo bała się maty edukacyjnej. Teraz chwilkę potrafi się nawet zainteresować jakimś kolorowym, zwisającym przedmiotem. Było to bardzo pomocne przy inhalowaniu, bo można ją było troszkę zabawić. Oprócz tego, bardzo lubi kiedy jej śpiewam. Nie wiem czy ma już swoje ulubione piosenki, ale mam wrażenie, że na jedne reaguje większym zainteresowaniem niż na inne. Wykańcza to już Marcina, bo ileż można słuchać o krasnoludkach.. ale jest bardzo dzielny. Kupił sobie w castoramie słuchawki i zakłada jak Ania płacze, albo jak spiewam.

Zaczyna siadać

Jak mnie to zaskoczyło. Zaczęło się, kiedy leżała u mnie na kolanach i siedziałyśmy przy stole. Spokojnie sobie rozmawiałam, a tu nagle moja córa się spięła i usiadła! Nie mam pojęcia jak to się stało. Siad trwał może ze dwie sekundy i zaczęła się kiwać na boki. Potem próbowała tego jak tylko układałam ją w ten sposób na swoich kolanach, więc musiałam zaprzestać takich "operacji", bo ma jeszcze zbyt slabe mięśnie pleców, by siadać i utrzymać się w prawidłowej pozycji. Do dziś robi to przy pierwszej okazji, która jej się nadarzy. Podobno nie można dziecku w takim rozwoju przeszkadzać, bo widać jest na to gotowe, ale nie można też jej do tego zachęcać ani zmuszać, np. obkładając ją poduchami.

Zdrowy brzuszek

Koniec z dyschezją !! :D Brzuszek już nie boli, kupki są prawidłowe. Nic tylko się cieszyć. Niestety, nasze dziecko nie umie zrobić cichej kupki. Zawsze wie o tym cała wieś. Myślę, że mogłaby stanąć w konkursie na najgłośniejsze bąki ever i miałaby spore szanse na wygraną :) 

Tata przejął kąpanie 

Od niedawna mam całe pół godziny tylko dla siebie!! Tata ostatecznie przejął rytuał kąpania. Nie wiem jak oni tam sobie radzą, ale brzmi to satysfakcjonująco. Chichrolą się w niebogłosy. Dziecko też nie wygląda na niedomyte więc jest okej. Czasem jak coś tam jednak zostanie po kąpieli, to mama rano domyje po cichutku i wszyscy są zadowoleni :) Lubię patrzeć jak Marcin i Ania spędzają razem czas i się poznają. Myślę, że to jedyna droga, zęby zawiązała się między nimi więź, którą będą mogli później pielęgnować. W przeciwnym razie, nie będą mieli o czym rozmawiać, kiedy Ania dorośnie.