środa, 20 stycznia 2016

Chłopiec czy dziewczynka?

... co z Ciebie wyrośnie??


Kiedy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli Maleństwo zgodnie stwierdziliśmy, że do porodu nie będziemy sprawdzać jego płci. W sumie to nie pamiętam co nami kierowało.. podejrzewam, że jednym z powodów mogła być spora możliwość pomyłki. Już nie raz się tak zdarzało, że rodzice w pełnym zaufaniu dla umiejętności swojego lekarza, przygotowali różowy pokoik, różowe śpioszki itd a tu nagle rodzi się chłopiec.. no i sytuacja staje się hmm.. śmieszna :)

 Omylne USG

Około 20 tygodnia ciąży wylądowałm na cito na USG, bo miałam straszne zawroty głowy i trzeba było sprawdzić czy z Dzieckiem wszystko w porządku. Marcin czekał na zewnątrz. Lekarz pierwsze co zrobił, może po to żeby mnie rozluźnić, spytał czy znamy już płeć dziecka. Ja mu powiedziałam, to co ustaliliśmy, że nie znamy i nie chcemy znać. Był troszkę zaskoczony ale nie bardzo :) Ostrzegł, że musimy zawsze mówić o tym bardzo szybko, żeby lekarz się nie wygadał. Badanie przebiegało dalej a ja, oczywiście zamiast się zamknąć, z tego całego stresu zaczęłam paplać co mi ślina na język przyniesie, że bym się nie obraziła jakby się wygadał. On to opatrznie zrozumiał i skwitował tak "No ja już wiem co Pani urodzi, powiem tyle - to będzie zdrowy dzieć" i badanie się skończyło. Po wyjściu dalej byłam w jakimś szoku. Dopiero w domu zaczęłam się zastanawiać.. chłopiec?? Chłopiec!! O rany, będziemy mieli synka!! Marcin nie był o tym przekonany więc na następnej wizycie postanowiłam sprawdzić dla pewności i już bez żadnych niedomówień. Jak na złość Małuch ułożył się tak, że nic nie było widać. Pan doktor stwierdził, że jeśli miałby strzelać to strzelałby w dziewczynkę, ale to tylko strzał, bo nic nie widać. Za drugim razem ta sama sytuacja- zaciśnięte nóżki, ale tym razem bez strzelania.. No więc nie wiemy i się już raczej nie dowiemy, bo w brzuchu jest coraz mniej miejsca i raczej nic już się nie da zobaczyć. Może to i dobrze.. pewnie tak właśnie miało być i Dziecko zadecydowało za nas :) Tak więc mamy w Brzuszku Dziecko albo Maluszka :) Chyba mi z tym dobrze. 

Zakłady

Od samego początku Doris ogłosiła, że przyjmuje zakłady co do płaci dziecka. Nie wiem jaki jest stan na dzień dzisiejszy, po tych wszystkich "trafnych" wskazówkach. W 3 miesiącu wydaje mi się, że było po równo albo z małą przewagą na chłopca. My, tzn ja i Marcin, oczywiście też bierzemy w tym zamieszaniu udział :) Jak na małżeństwo przystało stoimy w przeciwnych drużynach. Ja obstawiam córeczkę, Marcin syna. Tak czy siak, któreś będzie zadowolone :) Przy okazji przypomniał mi się tekst taty 9 miesięcznego Dawida. Spytany o to czy wolał chłopca odpowiedział "No jasne, że wolałem ale wiesz, ważne żeby było zdrowe, a jak się urodzi dziewczynka to będę kochał jak swoje".

Wyprawka unisex

Z wyprawką jest chyba największy problem.. O ile z wózkiem, pokojem i innym "wielkogabarytowym" wyposażeniem nie było takiego kłopotu, bo mając w planach jeszcze co najmniej dwójkę dzieci, i tak trzeba się liczyć z tym, że pewnie będą innej płci, to trudności zaczynają się pojawiać przy kupnie ubranek. Oczywiście można się tym nie przejmować i tak pewnie się to skończy ale z drugiej strony, dla swojego dziecka chce się zawsze tego co najlepsze. Kiedyś nie było problemu, bo ubranka nie były tak łatwo dostępne jak teraz i medycyna nie była na tyle rozwinięta by móc bez problemu sprawdzić płeć dziecka. Teraz stety bądź nie, wybór w sklepach jest OOOgromny :) i jak się przechodzi alejką z tymi wszytskimi pięknymi rzeczami to aż oczy nie wiedzą gdzie patrzeć, no i oczywiście wszystko by się chciało od razu mieć. Ja mam szczególną słabość do pięknych, maleńkich sukienek :) Nawet robiąc zakupy materiałowe na okoliczność szycia sukienki na sylwestra, nie omieszkałam wziąć troszkę więcej materiału, no bo może urodzi się dziewczynka a ja wtedy uszyję jej piękną kreację.

Ciążowe CHOCHLIKI

Przedstawiam Wam moich "przyjaciół"

 


W ciąży zaskoczyło mnie wiele rzeczy, których w ogóle się nie spodziewałam. Jedną z nich były hormony, w których "moc" nigdy nie wierzyłam i uważałam poddawanie się im za oznakę słabości kobiet i ich sposób na usprawiedliwianie tego, że nie chce im się nad sobą pracować.. I muszę teraz z całego serca te wszytskie kobiety przeprosić. Otóż SĄ!! Hormony istnieją i są w stanie zawładnąć całą naszą codziennością.

Chochlik złośnik

Z tym gościem zetknęłam się jako pierwszym. Mimo, że jestem osobą dość pogodną i trudno mnie zdenerwować, a wyprowadzić z równowagi udało się narazie tylko kilku osobom, potrafię się zezłościć i to uczucie nie jest mi obce. Tyle, że do tej pory potrafiłam nad tym zapanować. Całe krzyczenie, chwytanie ofiary za włosy i targanie nią na wszystkie strony a w skrajnych wypadkach nawet tłuczenie jej głową o pobliską ścianę, dobywało się, jak to mówi Marcin - w środeczku w Małgosi. Od jakiegoś czasu jednak coraz trudniej było mi powstrzymać wszechogarniającą mnie złość i łzy. Niestety, mimo moich usilnych prób, wszystko to najczęściej odbijało się na moim biednym, niczemu winnym mężu. To uczucie jest nie do opisania. Nagle nie stąd i ni zowąd w człowieka wlewa się taki "wkurw" nie wiadomo na co, że tylko złapać i komuś przylać a wszystko to, całe zło tego świata, ma swoje gniazdo w moich piersiach! I co z tym zrobić? Po kilku naprawdę trudnych (i dla mnie i dla Marcina) tygodniach odkryłam, że im mniejszy ucisk na piersi tym mniej "ataków", więc stanik stał się strojem mocno wizytowym. Innego sposobu niestety nie znalazłam :(

Chochlik płacznik

Niewątpliwie ma on związek ze swoim poprzednikiem z początku posta. Często to on go wywołuje, nie zawsze jednak występują razem. Istnieje możliwość zalania się "wkurwem" ale opanowanie go do tego stopnia by się nie rozpłakać albo nawet przyłożenie komuś bez późniejszego ataku łez, choć to już zdarza się niesamowicie rzadko. No więc CHOCHLIK PŁACZNIK może wystąpić o każdej porze dnia i nocy, łącznie z wystąpieniem we śnie i przedarciem się na jawę. Jak już wcześniej wspomniałam, jego główna moc to wywaływanie potoku łez, takich kompletnie bez sensu. Czy to po, nawet nie ostrej, wymianie zdań z mężem, wyrażeniu różnic w poglądach, nieudanej próbie przewrócenia naleśnika czy po prostu z uczucia bezsilności, ale nie takiej poważniej, kiedy faktycznie nic od dłuższego czasu nie wychodzi. Takiej kiedy nie mogę odkręcić słoika a Marcin akurat jest w pracy. No oczywiście są też te "lepsze" łzy - wzruszenia, które atakują ale już nie tak niespodziewanie. Przeważnie można wyczuć ich zbliżanie się i wyłączyć film czy coś podobnego. Gorzej kiedy się z kimś rozmawia. Wtedy nie dość, że nie można się "wyłączyć" to jeszcze potem trzeba się tłumaczyć ze swoich nieracjonalnych zachowań..

Chochlik szczęściarz

To mój ulubiony.. Jest trochę jak substytut alkoholu :) Z innymi środkami odurzającymi nigdy nie miałam kontaktu ale tak właśnie sobie wyobrażam działanie narkotyków. Występuje niestety dość rzadko jeśli porównać go ze złośnikiem, ale jak już jest to serio, na krótką chwilę robi sę fajosko. Łapie nie wiadomo skąd, nie wiadmo co go wywołuje i co przerywa jego "rządy". Tak czy siak uczucie jest super. Nagła fala pozytywnych emocji typu "Jacie, ale ze mnie szczęściara! Przecież jestem w ciąży, mam cudownego męża (o rany jaki on przystojny!!) niedługo urodzi sie nasze dziecko, będzie fantastycznie. Będzie takie malutkie i piękne, będzie częścią nas obojga, będzie nas kochało bezwarunkowo, tak samo jak my je! - tu najczęściej wkrada się płacznik.. no i po zawodach. Ale te kilka chwil z pewnością jest warte późniejszych łez.