czwartek, 13 października 2016

Szybko, krótko i na temat SZCZEPIENIA

Dziś niezwyczajnie, bo dość krótko :) 

 

 

We wtorek mieliśmy trzecie już szczepienie. Poprzednie dwa razy minęły bez żadnych powikłań. Ania, co prawda, miała ostatni mały stan podgorączkowy, ale bardzo krótko (kilka godzin). Na to szczepienie wybraliśmy się więc na pewniaka, że już nic złego nam się później nie może wydarzyć, a największą trudnością będzie przeżyć ból (zarówna Ania jak i mama).
Ania była dzielna, mama troszkę mniej. Dowiedziałyśmy się w gabinecie ciekawych informacji, np. takiej, że Córa wcale nie ma nadwagi, co więcej, mieści się akurat w środeczku, więc poprzednia PANI DOKTOR niepotrzebnie nas nastraszyła. Myślałam, że ta wiadomość będzie hitem dnia. Jednak wszystko niedługo miało się zmienić.

Jak tylko wróciłyśmy, Ania od razu poszła spać, choć nie była to jej godzina drzemki. Spała tak i spała i spała.. No cóż, pewnie tego potrzebuje- pomyślałam. Kiedy w końcu się obudziła, nie była w zbyt dobrym humorze. Trochę "pomędziła" i znów poszła spać. Wstała kiedy przyjechał Marcin i miała już stan podgorączkowy.
Poszliśmy sobie na spacer, na którym znów leciały jej powieki. Jak wróciliśmy to nawet chwilkę się powygłupiała, ale nie chciała nic jeść. Dość wcześnie za to wykazywała już chęć nocnego spania, więc lu ją do wanny. Tam zabawa jak zwykle na całego, później chwila pielęgnacji z tatą, a przy tym niespotykana cisza. Zazwyczaj albo się chichrolą w niebogłosy, albo po prostu już marudzi. Tym razem nic. Zainteresowało mnie to i poszłam zobaczyć co się u nich dzieje. Marcin trzymał Anię na rękach, a ona wyglądała jakby była nieobecna. Nie wyglądało to ani znajomo, ani dobrze. Sprawdziliśmy jej temperaturę. Na czole 38,2, na skroni 38,5. Co robić?!

Troszkę paniki oczywiście się wkradło. Ja trzymałam ją przy piersi, Marcin jedną ręką sprawdzał w necie co z tym fantem począć, a drugą szukał ulotki od paracetamolu. Wyczytał jednak w swoim piekielnym urządzonku, że do 38,5 nie należy jej zbijać, a jeśli jest większa to robić okłady zimną pieluszką na kark. Nie podobał mi się ten pomysł ale okej. Kolejne mierzenie: 38,5 na czole, na skroni 39! No teraz to już się żarty skończyły. Ja bym tam od razu zaaplikowała jej czopek ale Marcin był nieugięty. Przytaszczył miskę z zimną wodą, zamoczył w niej pieluchę i taką lekko odciśniętą przyłożył Ani na kark. Ta w płacz, ja cała zalana wodą. No super.. Odcisnęliśmy materiał ale dziecka już się nie udało uspokoić i darła się tak, że pewnie babcia w Lublinie ją słyszała. Po chwili szamotaniny temperatura zaczęła spadać. Nie wiem czy za sprawą naszych zabiegów, czy po prostu sama z siebie. Powolutku, powolutku znów dotarliśmy do 38.

Położyłam ją do łóżeczka, a ona od razu zasnęła. Usiedliśmy na naszym łóżku w sypialni niczym trusie i nasłuchiwaliśmy co dzieje się za ścianą. Oboje, najpierw bladzi z przerażenia, zaczynaliśmy powoli odzyskiwać kolory. Z minuty na minutę zaczynało się robić coraz spokojniej. Sprawdziłam jej jeszcze raz temperaturę: na skroni 38 ale na czole tylko 37,7. Jest dobrze! Zadowoleni i spokojni zaczęliśmy omawiać sytuację. Co było dobrze, co źle itd. Po jakiejś godzinie położyliśmy się spać, ale ja ustawiłam budzik na "za 30 minut", żeby skontrolować temperaturę. Nie zdążyłam nawet zasnąć, a Ania zaczęła płakać. Temperatura znów rosła..

Marcin pogrążony w krainie marzeń, a tu walka z gorączką. Po godzinie skakania, budzenia się, płaczu i dreszczy postanowiłam jednak podać jej lek. Dostała dwa czopki z paracetamolu (po 50mg) i po 10 minutach temperatura zaczęła spadać, by po pół godzinie całkowicie się ustatkować. Ania spała jak aniołek aż do samego rana. Obudziła się co prawda znów ze stanem podgorączkowym, ale ten minął po kilku godzinach.

Nie wiem co mogło być przyczyną takiej reakcji jej organizmu. Nigdy wcześniej tak nie reagowała na szczepienia. Podejrzewam, że bezobjawowo gdzieś jeszcze walczyła z wirusem, który panoszył się w poprzednim tygodniu u nas w domu i niezauważony przez PANIĄ DOKTOR dał w połączeniu ze szczepionką taki skutek. Mam tylko nadzieję, że nie zepsułam tym paracetamolem całych jej wysiłków poświęconych na wytworzenie przeciwciał i zniszczenie wirusów ze szczepionki..

No ładnie.. miało być krótko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz