czwartek, 21 lipca 2016

"Ulubieńcy" 2 miesiąca

 W rolach głównych nadaj występują:

 

  • LEŻACZEK- BUJACZEK, do którego pod koniec tego miesiąca dołączyliśmy już pałąk z zabawkami, bo Ania w końcu zaczęła okazywać im zainteresowanie,
  • PIELUSZKA TETROWA, bo odkrywamy coraz to nowe dla niej zastosowania,
  • ELEKTRONICZNA NIANIA, tym razem przydała nam się bardzo w wersji przenośnej :) Ania śpi a rodzice balują przy ognisku i wszyscy są zadowoleni.

Pieluszki Fun&Fit

Czerwiec zaskoczył nas wielkimi upałami. My akurat wtedy byliśmy w podróży. Ja sama, mając na sobie jedynie bieliznę i przewiewną sukienkę, czułam, że zaraz się uparuję, a Ania biedna w tych pieluszkach.. W ROSSMANNIE znalazłam alternatywę dla zwykłych, standardowych pieluch, które niewątpliwie świetnie się sprawdzają w nocy, bo ładnie chłoną i nie przyciekają, ale na upał to chyba za dużo. Pieluszki nazywają się FUN & FIT. Są chłonne a cieńsze niż standardowe. Oczywiście trzeba je częściej wymieniać ale nie zdarzyło mi się, żeby przeciekły. Jedyny w nich mankament to taki, że trzeba wziąć romiar większe od tych, które stosuje się na co dzień. U nas były to trójki z kaczuszkami :P Próbowałam też później cieńszego odpowiednika DADY, bo takich zwykle używamy, ale niestety nie polecam, bo kiedy zdejmuję je choćby po jednym siku, to pieluszka jest aż cała mokra w środku, jakby w ogóle nie wchłaniała.. 

Lusterko samochodowe

W tym miesiącu odbyła się nasza pierwsza, wielka podróż. Spędziliśmy masę czasu w samochodzie. W związku z tym, że Ania jeździ tyłem do kierunku jazdy, nie mogliśmy jej podglądać bez tego gadżetu. Mi samej zdarzyło się zatrzymać awaryjnie samochód na środku drogi, bo wydawało mi się, że przestała oddychać. Teraz każde z nas w swoim lusterku może spojrzeć na nią. Pasażer ma ten komfort, że może się gapić tak przez pół podróży :) Nasza Córa dalej większość czasu śpi w samochodzie ale ma też takie okresy, w których bacznie przygląda się otoczeniu, zmieniającemu się krajobrazowi i oczywiście wielkiemu, włochatemu psu, który z jej fotelika zrobił sobie podpórkę pod łeb.

Moskitiera na wózek

Komary, komary, komary... Jeśli nasze dziecko odziedziczyło po tatusiu skłonność do przyciągania tych krwiożerczych bestii, to gdyby nie moskitiera, nie mielibyśmy już córki tylko jeden wielki bąbel. Na szczęscie Ania dostała ją od dziadków i może spokojnie jeździć z nami na spacery do lasu i urządzać sobie drzemki na świeżym powietrzu. Faktem jest, że niestety pod tą moskitierą jest troszkę cieplej niż na dworze więc co jakiś czas trzeba zrobić małe "wietrzenie". Jest to też chyba zaletą w chłodniejsze wieczory.

Łóżeczko turystyczne  

Rewelka :) Kupiliśmy oczywiście używane za jakieś 70 zł. Razem z monitorem oddechu, który wszędzie ze sobą zabieramy, bo działa też na baterie, więc nie trzeba się martwić o dostępność gniazdka, tworzą niezastąpiony nocny duet. Na wyjeździe Ania śpi sobie wygodnie w swoim łóżeczku a my obok, nie bojąc się, że ją zgnieciemy :P Do kompletu dołączona była także moskitiera więc nie trzeba się martwić o owady latające w pokoju a nawet urządzić jej nocowanie na dworze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz