czwartek, 31 marca 2016

Czy się stoi, czy się leży...

Czyli o urokach III trymestru

 


W I trymestrze głownie tarzałam się po podłodze w kierunku łazienki i spowrotem do łóżka. Bywało, że Marcin wracał z pracy a ja byłam jeszcze w pidżamie w dodatku bez śniadania.. Aj to były czasy :P II trymestr przyniósł dużo więcej dobrych wspomnień. Brzuch nie był jeszcze duży, tak naprawdę to był ledwie zauważalny. Nie krępował ruchów, apetyt znacznie się poprawił. Co tu dużo mówić- jadłam jak słoń a czesem nawet jak stado słoni i czułam się z tym świetnie. Chodziłam na basen, długie spacery z Inką, jeździłam rowerem. Robiłam rzeczy, o których jak teraz pomyślę to trudno mi nie nazwać ich hardkorowymi a czasem nawet nieodpowiedzialnymi. Wszystko to niestety zaczęło się zmieniać..

Ból pleców

Zawsze, od kiedy pamiętam, cierpiałam na ból kręgosłupa. Był dokuczliwy i czasem naprawdę bardzo mnie bolało, ale teraz!? Teraz to przechodzi ludzkie pojęcie. Czy stoję, czy leżę, na boku, na plecach- zawsze mnie boli. Nie mogę przez to spać ani odpoczywać. O odkurzaniu czy myciu łazienki w ogóle już mogę zapomnieć. Dom wygląda jak pobojowisko (co oczywiście jest zasługą Inki, która zrobiła sobie główną trasę przejazdową między domem a podwórkiem, przez środek salonu i tak łazi robiąc wielkie błotniste ślady). Męczy mnie każdy spacer, nawet ten najkrótszy. O basenie mogę zapomnieć, bo to już końcówka ciąży i troszkę się boję wywołania porodu. Trochę mi szkoda, bo starałam się być aktywna przez całą ciążę, żeby lepiej znieść poród a teraz został miesiąc a ja nie mogę się ruszyć z domu.. i wszystkie strania wzięły w łeb. Jakąś ulgę przynosi przwieszenie się przez piłkę do pilatesu i bezwładne na niej dyndanie ale to tylko chwilowe niestety :( Ale i tak mam szczęscie, bo Marcina babcia zawsze narzeka, że bolą ją oba kręgosłupy- dobrze, że ja mam tylko jeden.

Wieeeelki bandzioch 

Brzuch naprawdę jest już pokaźnych rozmiarów. Przy mojej figurze wygląda jak doklejony. Tak naprawdę ro wyglądam jak arbuz natknięty na dwie wykałaczki. W ostatnich tygodniach mam wrażenie, że rośnie z dnia na dzień. Zdarza mi sie nawet (dość często niestety) zawadzić nim o coś. O drzwi otwieracając samochód albo wchodząc do jakiegoś pomieszczenia. Ostatnio zawadziłam nim nawet o ławkę w kościele- to było naprawdę żenujące. Nie mówię już o ludziach o których wiecznie się obijam bo nie wiem gdzie się kończę. Utrudnia sporo rzeczy: oddychanie, siadanie, wstawanie, zakładanie skarpetek, butów, ubieranie i rozbieranie, schylanie. Ostatnio stowierdziłam, że dopóki nie spadnie 5 rzeczy to nie ma sensu sie schylać. Golenie nóg to jakieś utopijne marzenie. Ostatnio robiłam to pod koniec lutego, zajęło mi to 40 minut a wyglądałam jak pająk, który się rozjechał na śliskiej wannie i nie może pozbierać do kupy wszytskich swoich odnóży. Prowadzenie samochodu też staje się coraz trudniejsze, bo brzuch przeszkadza mi w sięgnięciu do drążka od skrzyni.. Nie mówię już o zmianie stacji radiowej.. MASAKRA!

Hormonki

Ciąg dalszy.. :) Z racji, że z natury jestem bardzo wredną osobą jest mi coraz trudniej nad nimi panować. Do tej pory musialam naprawdę dużo nad sobą pracować, żeby być miłą i nie urazić nikogo na kim mi zależy. Teraz staje się to coraz trudniejsza a w pewnych sytuacjach aż niemożliwe. Nie niepokoi mnie to jakoś specjalnie jeśli chodzi o obcych ludzi ale potrafię np. nakrzyczeć na mojego męża, co mi się chyba nigdy do tej pory nie zdarzyło. A najgorsze są słowa (ale takie naprawdę do szpiku przesiąknięte jadem), które coraz łatwiej mi wymyślić podczas jakiejś sprzeczki a coraz trudniej utrzymać tam w środeczku w Małgosi.

Inne ciekawostki

Ponad to mam anemię. Nie wiem czy to ona jest przyczynkiem zła wszelkiego ale zrzucam na nią winę za potworne zmęczenie. Wejście po schodach na górę jest opatrzone jednym albo dwoma postojami, a jak próbuję to zrobić na raz, to po wejściu sapię jak lokomotywa.
Badań trzeba wykonywać dwa razy tyle co do tej pory, także ciągle coś.. a to krew, a to posiew, a to mocz, a to coś tam- mnustwo.
Ciągle jestem głodna ale nie mogę już najeść się na zapas, bo moje ciało mieści tylko małe porcyjki, co za tym idzie - znów zaraz jestem głodna. Najgorzej jest najeść się na noc. Wtedy, kiedy się położę do łóżka mam wrażenie, że zaraz wszytsko ze mnie wypłynie więc połowę nocy spędzam w pozycji półleżącej.
Dziecko wali we wszytsko co tylko może. Głównie podoba mu się przytulanie do pęcherza i kopanie po żebrach. Narazie udało mi się uniknąć rozstępów ale jak się tak dalej będzie rozwalało to czarno to widzę..
Moje włosy przestały wypadać co skutkuje wielkim problemem z układaniem ich. Nie pomaga nawet drogi fryzjer. No trudno, jak teraz będę narzekać to po porodzie wypadną mi całymi garściami i w ogóle nie będzie już nimi problemu, no bo na ile sposobów można ułożyć trzy włosy?

No to się ponarzekałam :D

Został miesiąc. Jeśli do tej pory nie zabiję mojego męża to będziemy całkiem fajną rodzinką :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz