środa, 30 marca 2016

Wybór SZPITALA

No bo gdzie by tu..?



Gdybyśmy mieszkali w mieście i mieli niedaleko do szpitala pewnie zdecydowałabym się na poród w domu. Cisza, spokój i takie tam. Niestety mieszkamy pod miastem a do najbliższego szpitala mamy ładnych parę kilometrów. Tak naprawdę to już od połowy ciąży zastanawiałam się nad wyborem. Mój lekarz na pytanie "czy to już czas na podjęcie decyzji?" zrobił śmieszną minę i powiedział, że nie trzeba żadnej decyzji podejmować i żeby się tym nie przejmować.. No cóż.. nie przekonało mnie to. Pozbawiona możliwości uzyskania fachowej i medycznej opinii zdałam się na koleżanki z fejsbukowego forum "Hallo gdzie rodzić - Wrocław?". Okazało się, że było to bardzo pomocne. Nawet nie spodziewałam się, ża aż tak. Co prawda trzeba wszystkie wypowiedzi przecedzać przez sitko o nazwie "trudny poród zawsze będzie gorzej wspominany niż ten, który przebiegł bez komplikacji". Bardzo pomocna okazała się być także Pani położna, która zajmowała się nami na szkole rodzenia oraz Pani ginekolog, z którą też mieliśmy tam jedne zajęcia. Przedstawione zostały nam wszytskie wrocławskie placówki od tak zwanej "podszewki", co też dało możliwość innego, świeżego spojrzenia. 
Nam zależało na tym:

Żeby było bezpiecznie

Wiadomo, że każdy chce aby jego nowonarodzone maleństwo było otoczone jak najlepszą opieką, dlatego też ważne dla nas było aby w razie jakichś komplikacji w szpitalu był oddział neonatologiczny. Jako ciekawostkę (jeśli chodzi o profesjonalizm personelu medycznego) usłyszeliśmy takie zdanie: "Poród za pomocą kleszczy to jest naprawdę sztuka, takie rzeczy teraz to już tylko na Chałubińskiego." :) Swoją drogą było to bardzo miłe słyszeć, że lekarze nie psioczą na siebie ale potrafią się wzajemnie docenić. 

Żeby było blisko

Nie spodziewam się porodu, który będzie wyglądał jak na filmach czyli "Kochanie chyba się zaczęło!" i wtedy dziki pęd rodem z "szybkich i wściekłych" do szpitala, łąmiąc wszelkie przepisy ruchu drogowego ale jednak poczucie, że w razie czego (np. odejścia zielonych wód) do szpitala faktycznie jest niedaleko i nawet o 16 da radę :) 

Żeby było miło 

To nasze pierwsze dziecko, pierwszy poród. Żadne z nas nie wie czego się spodziewać. Ja bym chciała być wspierana ale nie wiem czy Marcin da radę, z kolei jakoś jestem przeciwna "wykupowaniu" obecności konkretnej położnej podczas porodu, bo jest to oczywiście doświadczona osoba ale jednak jest nam obca. Nie chciałabym żeby cały czas do nas zaglądła, a podobno w wielu szpitalach tylko wykupienie takiej "cegiełki" zapewnia spokój i życzliwość podczas porodu. Sam poród też jest czymś szalonym i nieprzewidywalnym. Ważniejsza dla mnie jest opieka po porodzie. To żeby była cisza na sali, brak przewalajacych się nieustannie przez oddział gości itp. Tego chyba najbardziej się boję- okresu po porodzie. Nigdy nie byłam w szpitalu jako pocjent i nie wiem czego się spodziewać. 

Decyzja

Najpierw naszym faworytem był szpital na Kamieńskiego. Nowoczesny, wyremontowany itd, poza tym najbliżej. Bardzo szybko okzało się jednak, że to najbardziej oblegana placówka we Wrocławiu zwana także "porodówką masową". Często nie ma miejsc i nawet przy rozpoczętej akcji porodowej można zostać odesłanym do domu. Opinie co do opieki podczas i po porodzie też nie należą do najbardziej pochlebnych. Tak więc zaczęliścmy się rozglądać za czymś innym. 
W rozsądnej odległości znajdowały się kliniki na Chałubińskiego. Szpital stary jak świat, podobno wizerunkiem jak z horroru ale jednak przez to bardzo rzadko wybierany przez rodzące, co skutkowało ciszą i spokojem na porodówce, przyjaznym personelem medycznym, mającym czas dla każdej pacjentki. Fakt, że warunki sanitarne podobno zostawiały bardzo dużo do życzenia ale byliśmy skłonni to odpuścić. W końcu to tylko trzy dni a życzliwość była dla nas o wiele ważniejsza niż osobna łazienka. No i oczywiście ta "sztuka przy porodzie z kleszczami" :) 
Kiedy byliśmy już praktycznie zdecydowani i wybieraliśmy się w odwiedziny do tego szpitala wpadł nam do głowy jeszcze jeden pomysł. Dlaczego mamy rodzić we Wrocławiu? Przecież, np. do Trzebnicy mamy podobną odległość a nie trzeba przedzierać się przez miasto. Z resztą od bardzo życzliwej Pani położnej ze szkoły rodzenia dowiedzieliśmy się już tyle o tym szpitalu, że dlaczego nie :) Tak więc zaczęliśmy się poważnie zastanawiać nad tą opcją. Największym problemem był dojazd mojej siostry, która aby mnie wspierać w bólu :) będzie musiała dojechać aż z Zielonej Góry a nie ma bezpośrednich połączeń do Trzebnicy a jeśli nawet to ze stacji do szpitala jest 3 km :( Był to dla nas największy problem ale postanowiliśmy choć obejrzeć trzebnicką porodówkę. 
Dzięki wspomnianej już w tym poście ze trzy razy znajomej Pani położnej mogliśmy wejść na salę i wszytsko na spokojnie obejrzeć. Wcześniejszą wizytę w szpitalu polecamy wszytskim przyszłym rodzicom. Zawsze to lepiej na spokojnie "ogarnąć" trasę, potem samo przyjęcie na oddział, żeby nie szukać po nocy i w stresie dyżurki, oddziału, miejsca do zmiany odzieży na ochronną itd. 
Mój mąż był pozytywnie zaskoczony tym jak łatwo poruszać się po terenie szpitala. Wszędzie są duże, czytelne tablice i drogowskazy. Co też ważne-  bezpłatny parking. Wnętrze jest czyściutkie i schludne. W ogóle jest tam bardzo cicho a wszyscy są bardzo pomocni i sympatyczni. Tak więc zdecydowaliśmy się na poród w Trzebnicy :) Kasię dowiezie Maciek samochodem więc probem jej dojazdu już nie musi nam spędzać snu z powiek. Narazie wszytsko idzie dobrze, ale co będzie dalej? Zobaczymy.. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz