sobota, 9 kwietnia 2016

Ciążowe STRACHY cz. 1

Ale czego tu się bać??


Otóż jest czego.. i ten strach zmienia się praktycznie z każdym kolejnym miesiącem ciąży. Moim pierwszym było pytanie jak zareaguje Marcin? Minął bardzo szybko ale też bardzo szybko przyszedł kolejny - możliwość poronienia. Tyle razy już o tym słyszałam, zdarzyło mi się przglądać z boku tej tragedii kilkukrotnie. Nawet wtedy było to dla mnie trudne, choć przecież nie dotyczyło mnie bezpośrednio. Fakt, że we mnie rozwija się nowe życie był przez pewien czas zbyt abstrakcyjny żeby go zrozumieć i zaakcptować. Myśl, że mogę to życie stracić była jednak nie do przyjęcia.. a niestety tak bardzo prawdopodobna, zwłaszcza w pierwszych tygodniach ciąży. Co tydzień w poniedziałek powtarzałam rytualnie tę samą czynność, czyli przetrząsałam internet w poszukiwniu informacji na temat rozwoju naszego Maluszka ale tak naprawdę czekałam na zdanie "od dziś ryzyko poronienia znacznie spada". Starałam się nie denerwować ale czasem było to nie do uniknięcia. Np wtedy, kiedy dowiedziałam się o śmierci bardzo bliskiej mi osoby, osoby z którą odnowiłam kontakt kilka miesięcy wcześniej i wiązałam z nią plany na najbliższe kilka lat.. Pamiętam tę noc. Najpierw nie mogłam zasnąć, starałam się nie płakać, nie denrwować się. Potem budziłam się kilkanaście razy w strachu, że przestałam kontrolować swoje emocje i stres wziął górę, co na pewno zaskutkuje poronieniem. Na szczęście ta noc minęła.. Ból niestety pozostał.
Myśl, a raczej obawa, przed przedwczesnym zakończeniem ciąży towarzyszy mi cały czas, choć już od ponad 10 tygodni ryzyko, że dziecko nie przeżyje jest bardzo małe. Nawet teraz, kiedy z utęsknieniem czekam na poniedziałek, bo wtedy już oficjalnie nasza ciąża zostanie uznana za donoszoną, mam nadzieję, że dziecko posiedzi w brzuchu jak najdłużej.

Zdrowie

Każda mama, każdy rodzic chce i w głębi duszy tego oczekuje, żeby jego dziecko było zdrowe. Chyba nikt wyobrażając sobie pierwsze dni z maleństwem lub ogólnie wyobrażając sobie siebie jako rodzica nie ma przed oczami niepełnosprawnego dziecka. Dlatego też wykonuje się masę badań prenatalnych ale one też przecież nie dają pewności, że dziecko urodzi się zdrowe. Zawsze myślałam, że moje studia będa mi pomocne nie tylko w zdobyciu pracy ale przede wszytskim zwiększą moją wiedzę na temat dzieci, co pozwoli mi być lepszą mamą. Lubiłam zajęcia o niebezpieczeństwach zagrażających rozwojowi dziecka, o terapii itp. Na tej podstawie wybrałam kierunek moich studiów magisterskich.. To był BŁĄD. Okazało się, że nosząc nowe życie pod swoim sercem całkiem inaczej przyjmowałam do siebie informacje o chorobach, niepełnosprawnościach wśród dzieci. Przestali to być dla mnie pacjenci, którzy potrzebują pomocy, a ja udzielę jej najlepiej wtedy, kiedy będę umiała zachować dystans do pewnych spraw. Zaczęły to być po prostu moje dzieci.

Moje relacje z Marcinem

Dziecko to wielki dar i czekaliśmy na niego z otwartymi sercami. Jednak kiedy Marcin zasypia ja, kitłasząc się po łóżku w tę i we w tę, rozmyślam jak to będzie kiedy będziemy już we trójkę. Jak to wpłynie na nasze relacje? Dla niego sen jest podstawowym źródłem dobrego humoru. Jeśli mój mąż się nie wyśpi, zmienia się o 180 stopni. Boję się, że Maluch będzie nam dawał popalić. Ustaliliśmy więc, że od drugiego, trzeciego tygodnia (kiedy tylko zagoją się rany po porodzie, a Marcin będzie musial wrócić do pracy) dziecko będzie spało w swoim pokoju i tam też będę je karmić. Zostanie wstawiona specjalna sofa itd, żeby tata mógł się wysypiać i dawać z siebie jak najwięcej miłości po powrocie z pracy. Co jednak ze wspólnym oglądaniem filmów wieczorami, wyjściami do kina czy na kolację, podróżami? Będziemy musieli chyba porzucić na jakiś czas spontaniczność. W końcu PODOBNO wszystko jest do zrobienia ale wymaga dobrej organizacji. Czy się uda? Zobaczymy..

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz