wtorek, 3 listopada 2015

Pierwsze MAMOWE zakupy

No i zaczęło się..


Jak wiadomo dziecko to nie tylko wielka radość ale i tak samo wielkie wydatki, które trzeba poczynić jeszcze przed jego przyjściem na świat, no a o tych później to już nie wspomnę. Jak dowiedziałam się o tym, że jestem w ciąży od razu miałam ochotę zajrzeć do sklepu z artykułami dla dzieci. Hola hola pomyślałam.. ZABOBONY! Raczej nie jestem osobą, która wierzy w takie rzeczy, bo jak to mówi mój Tatuś "masz dokładnie to w co wierzysz" i uważam, że ma rację. Niemniej jednak jakiś instynkt kazał mi się trzymać z dala nie tylko od sklepów poświęconych w całości dzieciom ale też od takich działów w supermarketach. Cały czas powtarzałam sobie, że przyjdzie na to jeszcze czas. No i chyba przyszedł :)

Krem na rozstępy

Na pierwszy ogień poszedł mój stan a konkretnie mój brzuszek. Nie to żebym jakoś specjalnie bała się rozstępów, bo jeśli się pojawią to pogodzę się z tym i będą mi przypominać o kawale dobrej roboty jaki wykonało moje ciało, przynajmniej tak mi się teraz wydaje. Skoro jednak można temu zapobiec a przynajmniej zmniejszyć prawdopodobieństwa tego, że się pojawią to dlaczego nie? Zakupiłam więc mój pierwszy mamowy "gadżet" w postaci kremu na rozstępy. Stosuję go już prawie miesiąc i póki co rozstępów nie widać ale jest na to kilka teorii:

  1. jestem genetycznie wolna od takich rzeczy (podobno dziedziczy się skłonność do występowania rozstępów, a faktycznie moja mama po trzech ciążach nie ma ani jednego),
  2. jeszcze się pojawią, bo podobno lubią zaskakiwać jak zima kierowców,
  3. mój brzuch nie wygląda jak ciążowy, raczej jak po prostu obżarty (tak z drugi dzień świąt - poranek),
  4. faktycznie ich uniknę przez to, że odpowiednio nawilżam swoją skórę :)
Pierwotny plan był taki, żeby Marcin co wieczór smarował mój brzuch w ramach zacieśniania więzi z mamą i dzidziusiem. Z bliżej nieokreślonym przyczyn plan nie wypalił i brzuch smaruję własnoręcznie, ale nie jestem tym zawiedziona. Balsam ma bardzo delikatny i przyjemny zapach i na pewno zatrzymam opakowanie, żeby wąchać je sobie od czasu do czasu kiedy zatęsknię za czasem,  w którym urwis dający mi w kość siedział jeszcze cicho i potulnie pod moim serduszkiem.

Gazetka

Przy okazji jednej z jakoś ostatnio strasznie częstych wizyt na poczcie, w wieeeeelkiej kolejce wypatrzyłam z nudów gazetkę dla mam. W życiu kupiłam sobie może z 5 gazet i raczej nie jestem tego fanką, bo wszystko to można przecież znaleźć w internecie. Gazetki o macierzyństwie były zawsze na samym końcu mojej listy czasopism, które mogłabym prenumerować, bo przecież narodziny i rozwój dziecka od wieków są takie same.. Otóż myliłam się. Jeszcze w kolejce otworzyłam na pierwszej stronie i jakoś tak mnie to zaciekawiło, że uległam. Konkretnie zaciekawił mnie artykuł o urlopie tatusiowym. W domu przejrzałam pobieżnie i stwierdziłam, że może znajdzie się coś co mnie zaciekawi ale kolejnego wydania raczej nie kupię. 

Czapeczka

Moje pierwsze zauroczenie :) Czekając na Marcina w mieście z nudów, dla zabicia czasu wlazłam do pierwszego lepszego sklepu ze szpargałami. Na samym wejściu zaatakowała mnie ściana z ubrankami i akcesoriami dla niemowląt.. no i wpadłam. Wszystko było takie maluśkie i milutkie i takie piękne. Zaczęłam się przyglądać tym wszystkim cudownościom. Postanowiłam, że kurcze, będę mamą i mam prawo chociażby do jednego zakupu. Nawet nierozważnego, po prostu po to żeby sprawić sobie przyjemność. Do tej pory zawsze dostawałam takiego "olśnienia" mierząc kolejną parę szpilek, których nie noszę zbyt często, bo mój mąż jest mojego wzrostu. No więc kupiłam. CZAPECZKĘ! Nie wiem, pewnie będzie za duża na noworodka, ale te dzieci tak szybko rosną, że na pewno kiedyś ją założy, a raczej ja mu założę a ono za wszelką cenę będzie chciało ściągnąć.
Przy okazji wyrobiłam sobie MAMOWE zdanie na temat sklepu, w którym się znalazłam. Do tej pory miał u mnie bardzo wysoką ocenę zwłaszcza jeśli chodzi o ubranka dla dzieci. Kiedy chciałam kupić coś ciekawego dla któregoś z moim podopiecznych (ubraniowego) to przychodziłam tam i zawsze znalazłam coś co spełniało moje oczekiwania oryginalności, praktyczności, dobrej jakości i niezawyżonej ceny. Myśląc o wyprawce dla naszego maluszka, myślałam właśnie o tym sklepie. Niestety umknęło mojej uwadze to, że ubrania są tam podzielone na chłopięce i dziewczęce i nie ma żadnego praktycznie, które nadawałoby się dla tego i tego. Kiedyś nie robiło mi to różnicy bo przecież znałam płeć moich podopiecznych a teraz.. no cóż. Zdecydowaliśmy się na niespodziankę i tego się muszę trzymać, choć z wizyty na wizytę jest mi coraz trudniej i teraz wiem dodatkowo, że szykowanie wyprawki też będzie przez to jeszcze bardziej skomplikowane.

1 komentarz:

  1. Niezłe wyzwanie z tą niespodzianką :) Faktycznie teraz wszędzie rozdzielają ciuszki na dziewczęce i chłopięce. My na początku zakładaliśmy Kubusiowi nawet te trochę dziewczęce ciuszki (w różowe koty albo spodnie, które gdzieś tam miały maleńką kokardkę) i było ok, choć wiadomo - w sukienki go nie ubieraliśmy :)
    Ale tak poza tym to najlepiej prawie do końca się wstrzymać z kupnem ubranek :) My dostaliśmy tyle ciuszków od rodziny i znajomych, że niektórych nawet nie zdążyłam Kubie założyć :) Już nie mówiąc, że jak się wejdzie w dziecięce regały to przepadło - MUSISZ coś kupić :D

    Bardzo dobry krem! Też się nim smarowałam i na brzuchu mam tylko jedną, maleńką kreseczkę, której prawie nie widać :) U mnie akurat tendencja "rozstępowa" bardzo duża, więc jestem ogromnie zadowolona, że na brzuchu na tym się skończyło. Niestety boczki i uda już tak dobrze się nie utrzymały, choć je też smarowałam.. Trzymam kciuki żeby u Was obeszło się bez ofiar :)

    OdpowiedzUsuń